top of page

o filmie

„W Polsce robi się bardzo wiele, bardzo słabych filmów z bardzo znanymi ludźmi za bardzo duże pieniądze. My chcieliśmy udowodnić , że można zrobić coś równie „słabego” za darmo”

 

        Od samego początku film „Skarlans” był przedsięwzięciem kontrowersyjnym. Zaczęło się od luźnej rozmowy z Łukaszem Urbanem, który chciał otworzyć w Skarżysku portal internetowy. Z rozmowy wyniknęło, że dobrym pomysłem na promocję takiego portalu byłoby nagranie filmu. Postanowiłem napisać krótki scenariusz,  skrzyknęliśmy też kilku znajomych, wśród nich Krzyśka  Gorzkiewicza, który miał zagrać jedną z ról ( poprzez jego olbrzymie zaangażowanie w efekcie stał się współproducentem). W trakcie rozmów z Krzyśkiem pomysł ewoluował, zapraszani byli kolejni uczestnicy, którzy godzili się na współpracę za darmo. Zanim się obejrzeliśmy, mięliśmy w obsadzie mnóstwo znanych nazwisk. Byli z nami Michał Milowicz, Kasia Cichopek, Wiktor Zborowski, Matylda Damięcka, Krzysztof Ibisz  czy Misiek Koterski oraz wielu innych równie znanych i mniej znanych którzy oferowali nam pomoc przy tym nierealnym na pozór projekcie.  Lista nazwisk wciąż rosła więc dopisywane były kolejne wątki. Film zaczął żyć własnym życiem, spirala nakręcała się sama, my jedynie lekko podsycaliśmy atmosferę tworzącą się wokół.  Organizowaliśmy kolejne niezbędne elementy produkcji -  hotele dla aktorów i ekipy, plany zdjęciowe, catering, kamery, oświetlenie i cały niezbędny sprzęt, statystów, rekwizyty , pojazdy, obsługę planu z operatorami, dżwiękowcami na czele poprzez charakteryzację a  skończywszy  na  klapserach – wszystko za darmo. Porwaliśmy się z motyką na słońce. Kiedy wspominałem o tym, że chcemy zrealizować ten projekt, ludzie pukali się w czoło twierdząc, że coś takiego po prostu nie może się udać lub uśmiechali się ironicznie mówiąc „tak tak… rób”.  Można powiedzieć,  że o mało co i mieli by rację.  Nie jestem wstanie opisać jak trudnym zadaniem jest zrealizowanie takiego filmu za darmo. Tym którzy chcą mieć odrobinę wyobrażenia o skali trudności postawionego zadania  proponuje coś znacznie prostszego  – spróbujcie pomalować sobie za darmo mieszkanie, nie płacąc ani za farby, ani za malarzy. Zobaczycie czy będzie to łatwe, i ile zajmie Wam to czasu –a to tylko dwie „łatwe” rzeczy…  Ludziom z którymi często rozmawiam o Skarlansie wydaje się że po nagraniu filmu, jest on już gotowy do wrzucenia na YT… Pytają czemu to  tak długo trwa? Otóż  kiedy są pieniądze na produkcje, nie ma większych problemów z jej realizacją, zakończoną emisją. Wiem to, ze swojego doświadczenia zawodowego jako kierownika produkcji i producenta -  kiedy normą było oddawanie 25 minutowego filmu raz w tygodniu nawet przez 40 tygodni w roku a bywało też, że oddawaliśmy trzy emisje tygodniowo przez kilka miesięcy z rzędu. Wszystko jest do zrobienia, kiedy są odpowiednie środki finansowe. Jeśli nie ma, pozostaje siła woli i upór. To właśnie było walutą podczas realizacji Skarlansu.

Po okresie zdjęciowym rozpoczęło się to co najtrudniejsze - postprodukcja.  Kilkaset gigabajtów nagrań z dwóch kamer, oraz osobno nagrany dźwięk, który trzeba zsynchronizować. Przekopanie się przez dziesiątki godzin materiału i wybranie najbardziej odpowiednich fragmentów. Udźwiękowienie całości, oraz oprawa muzyczna, dopracowanie umów i najwyższa staranność by praca całego zespołu była zmontowana  w najlepszy możliwy sposób. Ogromna w tym zasługa Jakuba Brzęczkowskiego - montażysty  z którym nocami siedzieliśmy nad każdym najdrobniejszym fragmentem filmu. Nocami, ponieważ każdy z nas musiał i musi przecież pracować a film w całości zrealizowaliśmy za darmo, tak więc ani montażysta, ani grafik, ani muzycy którzy przy nim pracowali również nie wzięli za to ani złotówki. Na końcu przyszedł czas na korekcję kolorów oraz dźwięku i oddanie odpowiednich plików do telewizji, portali internetowych oraz tych którzy Skarlans będą dystrybuować. Słowo "oddanie"| użyte tu zostało z premedytacją ponieważ z uwagi na to, że wszyscy uczestniczący w tym projekcie zrobili to „pro publico bono” my również nie wyobrażamy sobie zarabiania na ich pracy.

 

           Realizacja filmu w Skarżysku miała na celu w sposób metaforyczny ukazać małomiasteczkowość polskiego celebryckiego showbiznesu, w którym nadzieje są olbrzymie, umiejętności odwrotne skalą do nadziei a pieniądze bywają tak śmieszne w porównaniu do zachodniego świata, że polskie gwiazdy luksus oglądają zazwyczaj w telewizji…  Film jest w swojej formule odwrócony. Główne role grają amatorzy, aktorzy zaś zepchnięci są na drugi plan. Cała akcja dzieje się małym miasteczku, do którego główny bohater przyjeżdża z Warszawy, żeby odmienić swoje życie, traci pracę, dziewczynę i  w narkotycznym zwidzie spotyka boga lansu, który odmienia jego życie.  Nie spodziewajcie się jednak w filmie dosłowności. Wszystko jest w nim pokazane w sposób metaforyczny, miejscami przerysowany. Można by powiedzieć, że jest to farsa. Film dla tych, którzy lubią zarówno śmiać się wprost jak i czytać między wierszami . Film o celebrytach i dla celebrytów. No bo jak powstaje celebryta? Z dnia na dzień, często bez umiejętności, talentu, jakby się czegoś naćpał i uwierzył… tak, od teraz będę gwiazdą, będę śpiewał, grał i mądrzył się w MTV – oceniając teledyski i piosenki  gwiazd do których mi przecież tak bardzo, bardzo daleko. Zazwyczaj musi też poznać swojego „boga lansu”, który wprowadzi na salony, zrobi sobie wspólne zdjęcia czy pójdzie do łóżka wywołując medialną burzę. Taka celebrycka sława, zazwyczaj kończy się równie szybko co zaczyna, a jak to było w „Skarlansie” – zobaczycie sami.

 

 

                                                                                                       Serdecznie zapraszam

zs

 

 

© 2013 Aim High Productions

bottom of page